aaa4 |
Wysłany: Śro 14:22, 20 Wrz 2017 Temat postu: ok |
|
Probujac sie nie ruszac nawet przy oddychaniu, patrzyli, jak plamy swiatla poruszaja sie po suficie i omiataja pomost - z pewnoscia oswietlaly takze spody mat, na ktorych lezeli. Matt z podziwem uznal, ze wziecie ich na gore bylo ze strony Sarah genialnym posunieciem. Byl ciekaw, jak ich gniazdko wyglada z dolu. Prawdopodobnie wcale nie przypomina kryJowki. Jesli uda im sie wyjsc calo z tego kina, bedzie musial w szczegolny sposob podziekowac Sarah... Jesli. Swiatla i glosy w dole manicure hybrydowy ursynów
zblizyly sie do sceny. Promien przebil sie przez kratownice pomostu, potem nastepny. Swiatla przesunely sie wzdluz konstrukcji i wrocily. Sarah poczula, ze zaczyna drzec. Prawdopodobnie czujac jej ruch, Matt lekko odwrocil glowe i przycisnal usta do jej czola. W tym momencie jeden z mezczyzn w dole zlapal za drabine, metalowa konstrukcja zatrzesla sie. Kiedy wszedl na pierwszy szczebel, pochylila sie. Usta Matta mocniej przywarly do czola Sarah. Mezczyzna zrobil drugi krok w gore, potem trzeci. Nagle pomost sie uniosl i silnie zabujal - mezczyzna odepchnal sie od drabiny i zeskoczyl na scene.
-Nic nie ma - powiedzial.
Promienie latarek - przynajmniej te, ktore widac bylo z gory - zaczely sie przesuwac po innych czesciach sali. Uciekinierzy - przemoczeni i wycienczeni - walczyli z potrzeba poruszenia sie. Mrowily ich konczyny, miesnie zaczynaly dostawac skurczow. Dlonie i stopy przeszywalo zimno. Obejmowali sie mocno, by sie nie poruszyc ani nie jeknac - byli razem, ale bardzo od siebie oddaleni. Poszukiwania trwaly jeszcze mniej wiecej pol godziny. Tommy Szeto wyszedl wczesniej, ale jego ludzie bardzo dokladnie przeczesywali teren. Dwa razy otwarto i zamknieto drzwi wejsciowe. W koncu zapadla cisza. Sarah zaczela zmieniac pozycje, lecz Matt powstrzymal ja.
-Sa tu jeszcze - szepnal niemal bezglosnie. - Nie ruszaj sie. Lekko odwrocil glowe i nagle jego wargi dotknely jej warg. Gdzies z ciemnosci w dole dobiegl szelest ubrania i uslyszeli ciche chrzakniecie. Nie majac ochoty - ani odwagi - oderwac ust od warg Matta, Sarah przesunela reke w gore, az dotknela jego szyi. Lezeli tak przez nastepne dwie godziny - z zamknietymi oczami i zsynchronizowanym oddechem. Pilnujacy sauna wuklaniczna
kina mezczyzna mniej wiecej co kwadrans ruszal sie albo robil jakis halas. Wreszcie - po bolesnej wiecznosci - wlaczyl walkietalkie i zaczal mowic po chinsku.
-Chce isc - szepnela Sarah.
Chinczyk przeciagnal sie i steknal. Poczlapal w glab sali. Znow otworzyly sie i zamknely drzwi. Potem zapadla cisza.
-Co sadzisz? - spytal Matt.
-Chyba nas nie znalezli.
-Moim zdaniem poszedl.
-Matt, nie moge przestac myslec o Andrew. Nie ruszaj sie jeszcze. Odwrocil glowe tak, ze ich usta znow sie zetknely.
-Jesli nalegasz...
O wpol do szostej rano zamglone swiatlo nowego poranka |
|